Piszę to, lecąc nad Atlantykiem w drodze powrotnej do Audarji z dorocznego europejskiego spotkania naszej Sanghi, które w tym roku zostało zorganizowane na polskiej wsi niedaleko Wrocławia. Festiwal miał wysoką frekwencję, zaś moje zadanie polegało na odpowiadaniu na pytania jego uczestników przez dwie godziny (lub dłużej) dziennie. Poruszane tematy obejmowały między innymi: charakter guru bhakti i osiągnięć naszej linii przekazu zapoczątkowanej przez Bhaktiwinodę (Bhaktiwinoda pariwara), namasewę (służbę wobec imienia), poczucie „mamaty” („mojości” – „on jest mój” lub „ja jestem jego” – przyp. tłum.), śraddhę (wiarę), namabhasę i wiele innych. Codzienne prelekcje miał także Swami B.V. Aśram Maharadża. Szczególnie słodkie były poranne kirtany. Po nich czytaliśmy fragmenty Sacred Preface (Świętej przedmowy). Tego ranka, gdy skupiliśmy się na Adwajta Aczarji oraz jego współczuciu, podczas kirtany wszedłem w trans, a w czasie dżapy w moim pokoju płakałem ogarnięty miłosierdziem Gaury, jego towarzyszy oraz Imienia Śri Kryszny. Sambandhadżniana (sambandha-jnana) wyłaniająca się z późniejszej sesji pytań i odpowiedzi była niezwykle frapująca. Nikt nie może powiedzieć, że naszej Sandze, mimo wszystkich niedociągnięć, brakuje tattwy (tattva).
Radość jaźni, Śikszasztaka Śri Czajtanji oraz mój komentarz do upaniszadu Gopalatapani wydano po polsku. Śikszasztaka i Gopalatapani czekają na dodruk w najbliższej przyszłości. Przetłumaczona została również Estetyczna wedanta, zaś Bhagawadgita – uczucie i filozofia przekładana jest w tempie jednego rozdziału miesięcznie, przy czterech rozdziałach już ukończonych. Rozpoczęło się także tłumaczenie Świętej przedmowy. Na pewno jest to ambitna inicjatywa wydawnicza, która zagwarantuje wysoką frekwencję na festiwalach w kolejnych latach. Wszyscy jesteśmy zobowiązani Kryszna Karanam, Jamanudży oraz Guruwakji za trud wkładany w tę służbę.
W Polsce jest wielu bhaktów oraz grup gaudija. Cały spędzany tam czas poświęcam na rozmowy z takimi wielbicielami oraz na ukazywaniu wyniszczającego wpływu sekciarstwa, dzieląc się z nimi spostrzeżeniami odnośnie głębi naszej filozofii / teologii na tle realiów współczesnego świata. Bardzo cieszy widok wielbicieli, w których na nowo budzi się chęć do zgłębiania bogactwa bhaktirasy w wydaniu gaudijawedanty.
W tym roku podróżowałem w pojedynkę, w związku z czym na miejscu osobiście służyli mi moi polscy uczniowie. Od wielu lat słyszałem, jakim wyśmienitym kucharzem jest Anadi Kryszna, miałem więc wreszcie okazję spróbować przyrządzonych przez niego potraw. Lilaśakti przywiozła znakomite sery przygotowane z niepasteryzowanego mleka.
Bardzo dobrze opiekowali się mną Majapurczandra oraz Gokulaczandra. Pochwała należy się też wszystkim, którzy zaangażowani byli w organizację festiwalu. Bhrygupada prowadził seminarium poświęcone czczeniu Bóstw – wielu moich uczniów regularnie wielbi Bóstwa w domu. Kryszna Karanam i Namarasana ugościli mnie również u siebie w domu, gdzie zorganizowali spotkanie z moim udziałem, które zostało dobrze przyjęte przez uczestników. Jamanudża i Madhu Pandita oprowadzali mnie po wielu miejscach, pomagając mi – podobnie jak Guruwakja – lepiej zrozumieć historię Polski i jej realia społeczno-kulturowe.
Polska jest stosunkowo niewielkim państwem, zamieszkałym przez około trzydzieści parę milionów ludzi, z których większość to katolicy, każdej niedzieli tłumnie gromadzący się w licznych, robiących imponujące wrażenie, kościołach. W licznych oddalonych od ośrodków miejskich wsiach, w kraju wciąż pozostającym w przeważającej mierze rolniczym, niemal przy każdym skrzyżowaniu znaleźć można święty, upamiętniający ukrzyżowanie Chrystusa krzyż, pod którym składane są kwiaty. Od czasu do czasu na wiejskich drogach nadal pojawiają się stadka krów, zaś do niedawna praktycznie każda wiejska rodzina miała własną mleczną krowę. Normę stanowią przydomowe ogródki, z dużą nieufnością traktuje się też wysoce uprzemysłowioną produkcję żywności. Tempo życia wydaje się tutaj wolniejsze i bardziej sprzyja rozwojowi społeczności lokalnych, wychowywaniu dzieci oraz kulturze duchowej, co jeszcze mocniej ukazuje niestosowność i niefortunność skrajnego sekciarstwa panującego czasem wśród zwolenników Mahaprabhu.
Ostatni dzień w Polsce spędziłem zwiedzając zabytkowy Wrocław. Po spustoszeniach wojennych nie został on całkowicie odbudowany – na niektórych budynkach nadal widać ślady wojny, w tym odpryski po pociskach.
Większość budowli została jednak odrestaurowana. Zwiedziliśmy kilka kościołów oraz placówek oświatowych. Szczególnie inspirująca była cerkiew greckokatolicka, która uznaje zwierzchnictwo papieża. Ikony i dzieła sztuki wewnątrz zrobiły na mnie duże wrażenie. Mimo iż nie potrafiłem rozpoznać wszystkich przedstawionych w nich postaci, miały one charakter wyraźnie transcendentny. Chrystus nie wyglądał jak w Hollywood – nie miał blond włosów i niebieskich oczu, lecz był bizantyjski i uszczęśliwiający. Atmosferę powagi i dostojeństwa potęgowały słyszalne w tle ukraińskie pieśni sakralne.
Stamtąd pojechaliśmy do ogrodu japońskiego, w którym dla zwiedzających Aśram Maharadża i ja komponowaliśmy się z krajobrazem. Nieopodal urządziliśmy sobie piknik, po którym udaliśmy się na główną wyspę Wrocławia, opływaną przez drugą co do wielkości rzekę w Polsce. Wyspa ta jest istnym katolickim miastem z kilkoma górującymi nad nią kościołami oraz kwaterami dla zakonników i biskupa. Wstąpiliśmy tam do największej w mieście katedry podczas popołudniowej mszy. Wnętrze wyglądało niczym cząstka Wajkunthy na ziemi, ja zaś zacząłem czuć się jak Gopa Kumara z Bryhatbhagawatamryty Sanatany Goswamiego.
Błogosławiony jest Bóg oraz ci, którzy oddają mu cześć. Piszę dla przyjemności wisznuitów. Niechaj okażą mi swoją łaskę.
Swami B. V. Tripurari